Dzisiaj chciałbym podzielić się dwoma opiniami.
Jakiś czas temu, dzięki udziałowi w konkursie organizowanym przez CDA, stałem się posiadaczem gry Burnout Paradise: Ultimate Edition.
Gra na początku robi świetne wrażenie. W menu wita nas utwór Paradise City zespołu Gun'N'Roses. Zaraz na początku natrafiamy na "wyścig" w trybie "Pirat", który można zobaczyć na podlinkowanym filmiku. Co chwila do dyspozycji jest nowy wóz.
I chciałoby się powiedzieć, że później jest tylko lepiej, ale niestety tak nie jest.
Kolejne wozy różnią się dodaniem punktu tu, czy tam do statystyk (prędkość, dopalacz i wytrzymałość) oraz przyczepnością (częścią łatwo jest driftować, a w innych bez ręcznego ani rusz). Gracz nie ma też w tej kwestii żadnego pola do popisu.
Po początkowym zachwycie, przychodzi szara rzeczywistość i część trybów rozgrywki okazuje się nie grywalna.
Paradise City po którym się ścigamy wcale nie jest taką wielką metropolią na jaką początkowo wygląda. Tak naprawdę do dyspozycji dostajemy obszar, który można pokonać w jakieś dwie minuty. Po przekątnej będzie trzy i pół minuty. Zwyczajnie brakuje tras po których się ścigamy.
Muzyka, tutaj chyba nudzimy się najwolniej. Wybór jest faktycznie spory i akurat trafia w mój gust.
Grę "ukończyłem", to jest dotarłem do punktu, w którym pogratulowano mi jej ukończenia. W praktyce mogłem jeszcze całkiem sporo zrobić, ale mi się znudziło. Wolałem w końcu skończyć Supreme Commander: Forged Alliance.
Druga "recenzja" będzie z nieco innej bajki. Otóż miałem wczoraj niezwykłą przyjemność obejrzeć w Teatrze Powszechnym w Łodzi komedii "Kolacja dla głupca". Nie jestem znawcą, więc nie odważę się ocenić przedstawienia pod kątem technicznym. Sama sztuka jest ciekawa, bardzo śmieszna i naprawdę warta obejrzenia. Spektakl trwa dwie i pół godziny w tym jedna przerwa.
New blog
7 lat temu