Siedzę wiec od niedzieli od rana i piszę. Mam już dosyć. Jutro mam urwanie głowy, potem wigilia u narzeczonej. Dokończę pewnie dopiero 25 grudnia, co niestety oznacza, że moje kochanie będzie musiało posiedzieć trochę samo sobie.
Po świętach jedziemy na narty. Słowacja, Liptowski Mikulasz. Mam nadzieję przez 6 dni na zmianę szaleć na nartach i lać wódę do nieprzytomności.
Życzę wszystkim szczęśliwych świąt w gronie najbliższych.